2021-06-17
#Bikersi na Bałkanach cz. II
Bałkany cz. I już dawno przeczytane wzdłuż i wszerz! Teraz nadszedł czas na część drugą! Wchodźcie i czytajcie!
Ostatnio przedstawiliśmy Wam broszurę w której zawarte zostały wszystkie podróże Bikersów po Polsce! Nadszedł więc czas na przedstawianie dalszych podróży a dokładnie to II części wyprawy na Bałkany! W tej części dokładnie była to… Bośnia i Hercegowina!
„Bośnia i Hercegowina przywitała na totalną zmianą pogody, zrobiło się zimno a mając do Sarajewa ok. 100 km, zatrzymaliśmy się w Wiszegradzie tylko na słynnym kamiennym moście. Most na Drinie, zbudowany przez Turków w XVI w., liczy 179,5 m długości, składa się z 11-tu łuków łączących przęsła. W roku 2007 obiekt został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO.” – relacjonuje Grzegorz, członek Stowarzyszenia Bikers Legion Leszno.
Kiedy Bikersi wjeżdżali do Sarajewa, było już ciemno. Zarezerwowany hotel, leżał we wschodniej części miasta (nawigacja nie działała), dzięki prawdziwemu instynktowi, Bikersi jadąc w ciemnościach krętymi ulicami i pod górę (brak oświetlenia ulicznego), trafili szczęśliwie do Hotelu Hayat. Po wieczornych zakupach oraz co najważniejsze ulokowaniu rumaków za żelazną bramą hotelu, udali się na zasłużony odpoczynek.
Rano następnego dnia, z okien hotelowych ukazała im się cudowna panorama Sarajewa.
Sarajewo leży w kotlinie pomiędzy pięcioma górami Alp Dynarskich. Duża część miasta położona jest na stromych stokach, co wpływa na zabudowę i układ ulic. Dopiero tego dnia rano zdali sobie sprawę, jaką musieli wykonać robotę, wjeżdżając w świetle reflektorów drogą do hotelu.
Sam Hotel usytuowany jest na Starym Mieście w pobliżu słynnej dzielnicy Bascarsija. W odległości kilkuset metrów od hotelu znajduje się słynny „Targ Baščarsija” i studzienka Sebilj wraz z meczetem. Obok hotelu znajduje się znany cmentarz „Cmentarz na Kavdcima”.
Stolica Bośni i Hercegowiny to miasto bohater, które przeżyło najdłuższe oblężenie w Europie po II wojnie światowej, co można przyrównać do oblężenia Leningradu i Stalingradu podczas II Wojny Światowej. Bikersi nie mieli w planie dłuższego pobytu w Sarajewie i zwiedzenia tak wielu interesujących miejsc. Rada: Chcąc dobrze poznać Sarajewo, należy spędzić w nim co najmniej 3 dni.
„Jadąc Aleją Snajperów (główna aleja w Sarajewie) i patrząc na wzgórze po lewej stronie, wyobrażałem sobie jak niebezpieczne było to miejsca. Podczas serbskiego oblężenia w latach 1992 – 1995, zginęło ponad 10,5 tys. osób od obstrzału moździeży i snajperów”.- wspomina Grzegorz.
Z Sarajewa grupa wyjechała drogą E73 w kierunku na Mostar. Droga asfaltowa nie jest zbyt szeroka ale bardzo urokliwa – po lewej stronie wzgórza a po prawej rzeka Neretwa i Jezioro Jablanicko. W połowie jeziora wjechali na zator drogowy, spowodowany wypadkiem drogowym. Zator miał ok. 7 km długości. Zaletą jazdy motocyklem jest to, ze można omijać samochody, nie czyniąc nikomu krzywdy i nie powodując złości u kierowców samochodów. Mimo wszystko i tak stracili i ok. 2 godziny. Bikersi byli całkowicie zaskoczeni i zauroczeni pejzażami gór, lasów oraz wijącej się Neretwy . Ich zdaniem była to prawdziwa przygoda na motocykl. Z pewnością wszystkim będą polecać odwiedzenie tej części Bośni i Hercegoviny, bo jak wspólnie stwierdzili: naprawdę warto tam być.
Mostar – główny, ich celem był słynny kamienny most na Neretwie, który w roku 1993 został zniszczony przez chorwackie czołgi. Bikersom niestety nie udało się zaparkować motocykli przy samym moście a to z uwagi na olbrzymią armię turystów z całego świata.
Kamienny most wzniesiony został przez Turków w 1566r.. Po zakończeniu Wojny Bałkańskiej, most odbudowano w 2004 roku z zastosowaniem tej samej techniki, które stosowali tureccy budowniczowie. W sezonie turystycznym atrakcją są skoki z mostu do Neretwy. Po wizycie na moście, członkowie stowarzyszenia przechadzali się uliczkami Starego Miasta, ze słynnymi straganami a pobyt w Mostarze. Pobyt w Mostarze zakończyli w restauracji z przepięknym widokiem na most.
Z Mostaru udali się drogą w kierunku na Medjugorje. „Kolega Robson nie darowałby mi ominięcia tak ważnego miejsca dla chrześcijan. Po drodze, kilka kilometrów od stolicy Hercegowiny – Mostaru, położone jest niewielkie miasteczko Blagaj. Słynie z dwóch rzeczy: wyjątkowych źródeł rzeki Buny i klasztoru derwiszy. Rzeka wypływa wprost spod ziemi a właściwie pionowej skały obok klasztoru derwiszy. Klasztor wybudowany w XV wieku uchodzi za jeden z najpiękniejszych i najciekawszych obiektów w całej Bośni i Hercegowinie. Po godzinnym pobycie w Blagaju i pokonaniu 25 km dotarliśmy do Medjugorie. Medjugorie to popularny ośrodek pielgrzymkowy w Europie. Corocznie przybywa tu ok. 2,5 mln pielgrzymów z całego świata. Życie w Medjugorie skupia się wokół kościoła parafialnego pod wezwaniem św. Jakuba a ulica przyległa do niego to jeden wielki zbiór komercyjnych sklepików."
Z uwagi na strome i długie podejście na „Górę objawień”, Bikersi byli zmuszeni zrezygnować z pielgrzymki na górę- co bardzo nie spodobało się koledze Robsonowi. Został on jednak „udobruchany” zakupem niezliczonej ilości różańców nie tylko dla swojej rodziny ale także dla wszystkich znajomych w Lesznie. Zadowoleni motocykliści z zakupów i radości kolegi ruszyli w dalszą drogę do Trebinje.
Lato roku 2017, było jednym z najgorętszych w ostatnim dziesięcioleciu. Przez ponad 2 miesiące nie było żadnych opadów. W oddali, na stokach gór były widoczne łuny ognia i dymu. Pożary wybuchały w różnych, niedostępnych miejscach, gdzie nie było możliwości ich ugaszenia.
Była również sytuacja w której Bikersi przeżyli chwilę grozy w miejscowości Dobromani, przy drodze M6- ogień dochodził do stacji paliw. Co by się stało gdyby pożar doszedł do dystrybutorów? Chyba nikt z nas nie chciałby wiedzieć….
Droga była zamknięta dla ruchu, im udało się objechać wąskim objazdem i dojechać do Trebinije, najdalej na południe położonym miastem w kraju. Miasto słynie z winnic i produkcji doskonałego wina… jednak tego miasta nie mieli w planach nadal drogą M6 kierowali się w stronę noclegu w Jazinie. Droga do Jaziny przebiegała wzdłuż rzeki bądź wąskiego jeziora, co jest pewne, to, że na pewno woda wypływała z Jeziora Bilecko. Widoki fantastyczne.
Sam ośrodek „Jazina Club” był fantastycznie położony wśród zielonych lasów, wzgórz oraz strumienia z krystalicznie czystą wodą. Podobno miejsce to powstało na zamówienie samego marszałka Josipa Broz Tito – wiedział co dobre. Gospodarz szczery i wesoły, Rosjanin z Moskwy, marzył mu się zakup hotelu w Warszawie. Członkowie stowarzyszenia mieli trochę szczęścia (a może nie), gdyż cały ośrodek był zarezerwowany dla tajemniczych gości, dla których przygrywał zespół muzyczny do późnych godzin rannych. „My jednak musieliśmy wcześniej opuścić miejsce rozrywki z uwagi, że na następny dzień czekała na nas Czarnogóra, ze słynnym podjazdem z Kotoru na szczyt „Jezerski vrh”, ( 1660 m npm), zwany przez Czarnogórców Olimpem” – opowiada Grzegorz.
Wszystkie zdjęcia są autorstwa Leszka - dodał Grzegorz.