2021-07-29
#Bikersi na Bałkanach cz. III
To już III część relacji podróży motocyklowych Bikersów po Bałkanach! Tym razem możecie poczytać o wyprawie do pięknej Czarnogóry, ekscytującym zjeździe na tyrolce po kanionie i nie tylko!
Ostatnio mieliśmy okazję poznać zakamarki Medjugorie oraz pięknego miasta Dobromani, które słynie z winnic. Członkowie stowarzyszenia nie mogli jednak skorzystać w 100% z darów winnic, ponieważ na drugi dzień z samego rana mieli zaplanowaną podróż do Czarnogóry!
Następnego ranka w pełni sił członkowie stowarzyszenia zjedli szybkie śniadanie i wybrali się w 195 km (wg aplikacji Google Maps) podróż… Tylko jakie to było 195 km! Piękna pogoda, wspaniałe widoki a po niedługiej jeździe przejście graniczne z Czarnogórą; Ilino Brdo Border Crossing.
Przejście graniczne było całkowicie puste i w parę minut motocykliści byli na terenie Czarnogóry. Parę kilometrów za granicą z wysokiej perspektywy ukazała się im w pełnej krasie Zatoka Kotorska (Boka Kotorska). Widok oszałamiający- jak wspominają. Drogą P11 zjechali do poziomu zatoki wzdłuż wybrzeża do Perastu. Zatrzymali się na małą przerwę chcąc nacieszyć się widokami. Miejscowość jest jednym z najbardziej urokliwych miejsc nad Boką Kotorską, dlatego też w sezonie bywa tam bardzo tłoczno. Z nabrzeża widać wyspę Św. Jerzego a na nim stoi benedyktyński klasztor z kościołem św. Jerzego otoczony cypryśnikami. Cenniejsza jest świątynia na drugiej wyspie – kościół Matki Boskiej Skalnej, który powstał na sztucznej platformie w późnym średniowieczu. Każdego roku w połowie maja odbywa się Fascinada, procesja łodzi wypełnionych kamieniami. Kamienie wrzucane są przy wysepce, co ją stopniowo powiększa.
Po krótkim odpoczynku, udali się w kierunku Kotoru, jadąc wzdłuż wschodniego wybrzeża. Po prawej stronie woda a po lewej wspaniałe góry, widok WSPANIAŁY!
Motocykle zaparkowaliśmy przed Bramą Główną, od strony portu i udaliśmy się na zwiedzanie starówki. Gdyby zorganizować konkurs na najładniejszą starówkę na wschodnim wybrzeżu Adriatyku, starówka w Kotorze miałaby szansę zająć drugie miejsce po Dubrowniku. Zabytkowa część miasta w 1979r., trafiła na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Ponad Starówką wznoszą się mury obronne o łącznej długości ok. 4,5 km, wysokości do 20 m i szerokości między 2 a 15 m. Pierwsze fortyfikacje powstały w czasach Bizancjum ( IX w.), później rozbudowali je Wenecjanie i Austryjacy- relacjonuje Grzegorz, członek stowarzyszenia.
Po zwiedzeniu Starówki i po sutym posiłku, ruszyliśmy już motocyklami na najbardziej ekstremalną podróż, drogą P1 na masyw górski Lovčen do Mauzoleum Niegosza na szczyt góry Jezerski vrh (1660m npm). Droga była wąska i bardzo kręta. Naliczyliśmy 26 „agrafek”, czyli zakrętów o kącie 180° i o nachyleniu trasy od 10 do 14%. Atrakcją trasy są tarasy widokowe, z których rozpościerają się wspaniałe widok całej Boki Kotorskiej. Trudno było oprzeć się pokusie robienia zdjęć. Widać z nich zatokę i góry Vrmac, za którymi leży Trivat wraz z lotniskiem.
W Czarnogórze tak jaki w Bośni i Hercegowinie panowały w tym czasie upały i wybuchało wiele pożarów. Członkowie stowarzyszenia wspominają, że kilka pożarów mijali w drodze na szczyt, a jeden nawet dochodził do pobocza drogi którą jechali. Jest to przygnębiające wrażenie a zarazem bardzo niebezpieczne dla kierujących samochodami a tym bardziej dla motocyklistów z powodu zadymienia i gryzących dymów. Jednak udało im się wjechać na sam szczyt Jezerski vrh (dla przypomnienia 1 660 m. n.p.m.) i po zaparkowaniu motocykli na parkingu, udali się pieszo wykutym w skale tunelem (461 stopni) do mauzoleum. Mauzoleum sprawia wrażenie betonowego bunkru. W głównym pomieszczeniu stoi wykuty z czarnego granitu posąg Niegosza – najsłynniejszego władyki Czarnogóry. Z tyłu budowli znajduje się taras widokowy, skąd widać obszar od Boki Kotorskiej po Jezioro Szkoderskie, od wybrzeża po góry Durmitor. Dla takich widoków warto było się pomęczyć i pokonać na naszych rumakach taką różnice wzniesień, od 0 do 1660 m. n.p.m. Tylko te pożary!- wzdycha Grzegorz.
Po nowych doświadczeniach i krótkim odpoczynku wyruszyli na drugi kraniec masywu Lovčen, do miejscowości Cetynia, dawnej stolicy Czarnogóry. Panowie zgodnie twierdzą, że warto ją odwiedzić ze względu na liczne zabytki.
Po zatankowaniu motocykli ruszyli w stronę Podgoricy, teraźniejszej stolicy państwa (dawna nazwa Titograd). Mężczyźni nie wjeżdżali do centrum miasta, tylko szybko skierowali się drogą E80 w stronę Jeziora Szkoderskiego do miejscowości Virpazar. Jezioro Szkoderskie pokonali mostem i groblą na której poprowadzono drogę i tory kolejowe. Jezioro Szkoderskie jest największym jeziorem na Bałkanach. Powierzchnia akwenu wynosi ok. 390 km² z czego 63,2%, powierzchni jeziora należy do Czarnogóry.
Po pokonaniu grobli członkowie stowarzyszenia zjechali z drogi do miejscowości Virpazar. Po przejeździe przez most z kamiennymi przęsłami i przejechaniu obok ruin tureckiej twierdzy Besac, bardzo krętą i wąską drogą dojechali do Godinje-Gorica obiektu Feel Lake czyli do punku wypadowego, którego zwiedzanie zaplanowane mieli na następny dzień. Przywitali ich fantastyczni gospodarze, właściciele pensjonatu położonego nad Jeziorem Szkoderskim.
W nocy, w promieniu kilku kilometrów, płonęły wzgórza. Jeszcze wieczorem motocykliści przykryli wszystkie motocykle pokrowcami w celu zabezpieczenia przed opadającym popiołem.
Rano, gospodyni przywitała wspaniałym, czarnogórskim śniadaniem na tarasie uroczego domu. Na stole znalazł się posiłek praktycznie z artykułów spożywczych z przydomowego ogródka : pomidory, oliwki, ogórki, miód, powidła, winogrona, wino i oczywiście rakija. To było boskie śniadanie- wspominają. Tak im zasmakowało, że przed wyjazdem do Czarnogóry zamówili u gospodyni kolację na umówioną godzinę. Z uwagi na fakt, że powierzchnia Czarnogóry jest podobna do powierzchni województwa wielkopolskiego uznaliśmy, że wrócimy bez problemów na umówioną wcześniej godzinę. I tak się też stało.
Głównym celem wyjazdu był most i przejazd tyrolką nad kanionem i rzeką Tarą. Mężczyźni przejechali ponownie Jezioro Szkoderskie usypaną groblą, ominęli Podgoricę i skierowali się drogą E80/E65 na Mojkovac. Początkowy odcinek drogi z Podgoricy wiedzie wzdłuż rzeki Moračy. Rzeka wyżłobiła między górami (dochodzącymi do 2 tys. m. n.p.m.) 45-kilometrowy kanion, którym częściowo biegnie linia kolejowa. Jego najciekawszym fragmentem jest skalisty przełom Platije, wąski i głęboki na 800-1000 m. Droga przebiega po zawieszonej nad przepaścią półce skalnej. Jest też kilka miejsc, gdzie można się zatrzymać i podziwiać piękno górskiej natury. Rzeka płynie skalistym korytem, tworząc liczne, małe wodospady.
W miejscowości Mojkovac Bikersi skręcili w lewo na drogę P4 w kierunku na osadę Durdevica Tara, gdzie znajduje się słynny most. Całą drogę towarzyszyła im rzeka Tara i jej kanion. Jest to najgłębszy kanion Europy i objęty ochroną UNESCO. Największa odległość między krawędziami a nurtem rzeki wynosi 1,3 km.
Jazda motocyklami po zboczach kanionu sprawiała podróżnikom olbrzymią frajdę. Oczywiście nie byli w stanie oprzeć się kąpieli w rzece, jednakże nie przypuszczali, że o tej porze roku woda była bardzo zimna. Trochę zmarznięci lecz zadowoleni dotarli mostu. Parkingi były pełne turystów z całej Europy. Motocykliści z Serbii, Ukrainy i Niemiec.
Pierwszą aktywnością podczas pobytu Bikersów było pokonać kanion na tyrolce. Musieli odczekać pół godziny w kolejce, wpiąć się w uprzęż i ruszyć po linie na druga stronę kanionu oddalonego około 700 m.
Nawiasem mówiąc polski Urząd Dozoru Technicznego, natychmiast zamknął atrakcję z uwagi na brak drugiej liny asekuracyjnej. Podjęliśmy to ryzyko i ruszyliśmy. Pierwsze metry bardzo przyjemne, parę metrów nad drogą i łąką ale dalej to tylko szybciej i odleglóść od ziemi zaczęła się strasznie zwiększać. W kulminacyjnym punkcie, co najmniej 200 m nad rzęką, prędkość tyrolki była ogromna no i poziom adrenaliny też się zwiększył. Przeżycie niesamowite, spoglądając w dół było widać tylko wąską strużkę rzeki – wspomina podekscytowany Grzegorz Glapa.
Na drugiej stronie kanionu, na wybudowanej z desek platformie czekała na nich obsługa, która sprawnie i bezpiecznie wyłapywała wszystkich uczestników zjazdu i pobierała opłatę w wysokości 20 euro/os. Drogę powrotną odbyli już po słynnym moście. Wzniesiono go w latach 1937-1941 jako największy obiekt ówczesnej Europy. Również dziś jego wymiary budzą respekt : 370 m długości, 151 m od koryta Tary, długość największego z pięciu przęseł – 116 m. Rok po zakończeniu budowy, podczas działań wojennych sztab partyzancki zdecydował o zniszczeniu obiektu, aby uniemożliwić przedostaniu się oddziałów włoskich w rejon terenu Durmitoru.
W 1978 roku nagrywany był tam film wojenny „Komandosi z Navarony” z Robertem Shawem, Edwardem Foxem i Harrisonem Fordem. Fabułą film były działania partyzantów w celu zniszczenie strategicznego mostu uniemożliwiającego Niemcom łączność z ich włoskimi sojusznikami.
Po takiej dawce adrenaliny, historii oraz uzupełnienie płynów na tarasie lokalu gastronomicznego z którego roztacza się wspaniały widok na Kanin, skierowaliśmy się inną drogą przez Żabijak, Śavnik i Niksic do gospodarzy domu w którym nocowali na zamówioną kolację. Na miejscu mężczyźni nie byli zawiedzeni! Przy dobrym winie i rakiji, mile spędzili czas do późnych godzin. Za nimi na wzgórzach nadal w kilku miejscach widać było ogniska pożarów.
Rano, po wyśmienitym śniadaniu i po pożegnaniu z przemiłymi gospodarzami udali się w stronę Albanii. W drodze postanowili odwiedzić jeszcze Budvę. Po drodze zatrzymali się na krótko przy Sveti Stefan, najbardziej fotogenicznym miejscu na czarnogórskim wybrzeżu. Sveti Stefan to skalista wysepka połączona z lądem piaszczystą mierzeją na której stoją stłoczone hotele bez możliwości zwiedzania jej. Po sesji zdjęciowej i pokonaniu 10 km dotarli do Budvy.
Budva to zwarta średniowieczna starówka, otoczona pierścieniem murów obronnych, z cytadelą od strony morza – tak w skrócie można opisać stare miast. Wokół wyrastają nowe hotele i prywatne plaże i mariny. Po zwiedzeniu Starówki, wracając na parking inną drogą trafili na klub motocyklowy. Właścicielem okazał się siedemdziesięcioletni Czarnogórzec zakochany w Harleyach. Następnie członkowie stowarzyszenia weszli do baru, który prezentował się imponująco. Mężczyźni stwierdzili, że mogliby długo przebywać w tym uroczym miejscu ale czekała na nich dalsza droga do Albanii. Jadąc wzdłuż wybrzeża Adriatyku na krótko zajechali do Baru. Na miejscu zwiedzali znany Stary Bar oraz najstarsze drzewo oliwne w Czarnogórze.
Czarnogóra to jeden z najpiękniejszych krajów w Europie niemal w całości pokryty górami. Dlatego też, każda droga gwarantuje wspaniałe widoki. W parze z przepiękną przyrodą idzie bogata spuścizna kulturalno-historyczna. Wybrzeże jest pełne średniowiecznych miasteczek ( Kotor, Budva, Sveti Stefan, Ulcinj), szczyty wzgórz zajmują ruiny weneckich i tureckich zamków oraz największy atut – wybrzeże Adriatyku.
Czy tylko my w tym momencie mamy ochotę pakować walizki, rzucić wszystko i wyjechać na Bałkany?! Z pewnością NIE.